Sylwester Kmiecik, Głuchołazy , Rynek 20

https://skmiecik.agentpzu.pl

Jak po powodzi przywróciliśmy do życia biuro ubezpieczeniowe w Głuchołazach?

Poznajcie historię poszkodowanych w powodzi agentów, którzy stracili wówczas swoje biuro ubezpieczeniowe. Jak dzięki ogromnemu zaangażowaniu wielu ludzi wszystko wróciło do normalności?




We wrześniu 2024 r. kiedy Polskę dotknęła powódź, znaczna część południowej części kraju znalazła się, mówiąc dosłownie, pod wodą. Bolesne skutki tego kataklizmu, odczuli także nasi Agenci Wyłączni, których biura i domy zostały zalane. W Opolskiej Sieci Sprzedaży 4 placówki zostały całkowicie zdewastowane przez żywioł, a wielu agentów zostało pozbawionych środków do życia i miejsca do pracy. Jednym z takich poszkodowanych biur była placówka w Głuchołazach, prowadzona od lat przez agentów: Sylwestra Kmiecika oraz małżeństwo Józefa i Ewę Czermak, którzy w tamtym okresie przeżyli straszne chwile, mierząc się z osobistym nieszczęściem, troską
o najbliższych, a jednocześnie utratą miejsca pracy.

W kwietniu 2025 r., dzięki wsparciu Biura Sprzedaży Wyłącznej PZU, Dyrektora Makroregionu - Andrzeja Ciosmaka, Kierownika Zespołu Rozwoju Sieci - Sebastiana Oliszewskiego, a przede wszystkim dzięki bezpośredniemu zaangażowaniu Dyrektor Sprzedaży - Małgorzaty Nowak i Kierownika - Rafała Końciaka, innych pracowników i agentów PZU oraz życzliwych klientów i znajomych, udało się ponownie otworzyć podwoje odnowionego biura w Głuchołazach.

Serdecznie zapraszam na rozmowę z agentami i pracownikami PZU, która przybliży trudną sytuację i emocje tego okresu oraz pokaże, co się zadziało, abyśmy dziś mogli cieszyć się nowym biurem.

Rozmowa z agentami Sylwestrem Kmiecikiem i Józefem Czermakiem:

W jaki sposób wsparcie od PZU, pracowników, znajomych i klientów przyczyniło się do ponownego otwarcia agencji?
JC: Wsparcie od PZU było kluczowe, ponieważ zapewniło nam niezbędne środki finansowe i logistyczne. Pracownicy, znajomi i klienci również odegrali ogromną rolę, pomagając w pracach porządkowych, dostarczając potrzebne materiały i okazując nam wsparcie emocjonalne. Bez ich pomocy, proces odbudowy byłby znacznie trudniejszy.

Czy możecie podzielić się jakąś szczególną historią lub momentem, który zapadł Wam w pamięć podczas procesu odbudowy?
SK: Jednym z najbardziej wzruszających momentów był ten, gdy Pani Dyrektor wraz z innymi pracownikami i agentami przyjechali do nas, aby pomóc w sprzątaniu biura. Przywieźli potrzebny sprzęt, którego wówczas w Głuchołazach brakowało, zakasali rękawy, ubrali gumiaki i sprzątali z nami. Pani Dyrektor zrobiła nawet dla nas kanapki. Ich gest pokazał nam, jak silne są więzi w naszej społeczności i jak ważne jest wzajemne wsparcie.

Jakie zmiany wprowadziliście w agencji po powodzi, aby lepiej przygotować się na przyszłe sytuacje kryzysowe?
SK: Nauczeni tym przykrym doświadczeniem, podjęliśmy pewne działania, żeby skutki ewentualnego zalania w przyszłości były mniej dotkliwe. Lokalizacji agencji nie zmienimy, jesteśmy na Rynku w Głuchołazach od lat, z tym miejscem kojarzą nas nasi klienci, więc „uciec” po powodzi nie możemy i nie chcemy. Wzmocniliśmy schody wejściowe i drzwi zewnętrzne do budynku, mamy specjalne miejsce na piętrze do przechowywania dokumentów i ewentualnej ewakuacji czy wyniesienia mebli lub innych sprzętów, okablowanie agencji zostało położone w taki sposób, żeby można było uniknąć zalania i szybko zabezpieczyć sprzęt elektroniczny. Na miejscu mamy zapasy worków z piaskiem, które mogą być użyte do tymczasowego zabezpieczenia budynku.

Rozmowa z MAK - Rafałem Końciakiem:

Jakie były Twoje pierwsze reakcje i wrażenia, gdy dowiedziałeś się o zalaniu agencji?
RK: Cała sytuacja związana z zagrożeniem powodziowym na terenach zamieszkiwanych przez członków mojego zespołu, powodowała spory niepokój. Na szczęście nikt nie ucierpiał, jednak nasze biura zostały zniszczone. Zalanie biura w Głuchołazach było dużym zaskoczeniem, zwłaszcza, że nawet podczas powodzi w 1997 roku woda nie dostała się do Rynku. Skala zniszczeń na początku nie była znana z uwagi na zalegającą wodę i brak możliwości dotarcia do jednostki.

Jakie działania podjąłeś, aby wspierać agentów i zapewnić ciągłość pracy w trudnym okresie odbudowy?
RK: Od początku byliśmy w stałym kontakcie z właścicielami agencji, reagując na ich potrzeby na bieżąco. Większość działań była wspólnie koordynowana z pozostałymi pracownikami, co sprawiało, że były efektywne i skuteczne. Oprócz wszelkiej pomocy w organizacji biura (sprzątanie, osuszanie, pomoc przy zgłoszonej szkodzie i ponownym wyposażeniu biura), koncentrowaliśmy się na odciążeniu Agentów w bieżącym funkcjonowaniu bez placówki. Dzięki temu właściciele agencji mogli skutecznie zajmować się klientami, którzy wymagali i oczekiwali wsparcia, np. mobilne punkty likwidacji szkód, pomoc w zgłoszeniu szkód, konsultacje w konkretnych szkodach itp.

Rozmowa z DSS Małgorzatą Nowak:

Jakie były Twoje pierwsze reakcje i wrażenia, gdy dowiedziałaś się o zalaniu agencji?
MN: Pierwsza reakcja to ogromna troska – przede wszystkim o ludzi. Gdy rozpoczęła się powódź, natychmiast uruchomiliśmy bezpośrednią komunikację z Menedżerami Sprzedaży i Agentami. Najistotniejsze było dla mnie, by jak najszybciej dowiedzieć się, jaka jest sytuacja – kto ucierpiał, w jakim zakresie, czy i jakiej pomocy potrzebują nasi menedżerowie, agenci i ich pracownicy. Jednocześnie miałam świadomość, że musimy działać szybko, by nie tylko pomóc poszkodowanym, ale też zapewnić ciągłość obsługi naszych klientów – którzy w tej sytuacji również potrzebowali nas bardziej niż zwykle.

Jakie działania podjęłaś, aby wspierać agentów i zapewnić ciągłość pracy w trudnym okresie odbudowy?
MN: Wdrożyliśmy szeroki pakiet działań – zarówno operacyjnych, jak i logistycznych. Tam, gdzie było to możliwe, dostarczyliśmy sprzęt, wodę i środki czystości. W miejscach, gdzie placówki zostały doszczętnie zniszczone, szukaliśmy alternatywnych lokalizacji i rozwiązań. Dostarczyliśmy osuszacze, uruchomiliśmy pomoc materialną, a obsługę wznowień umów przejęli pracownicy Contact Center, by odciążyć agentów, którzy chwilowo stracili możliwość pracy.

Wspólnie z menedżerami i agentami angażowaliśmy się bezpośrednio – od pomocy w sprzątaniu po rozwożenie najbardziej potrzebnych rzeczy. Ta sytuacja naprawdę pokazała, że w naszym kanale wyłącznym, tworzymy społeczność, która potrafi się zjednoczyć w trudnym czasie. Nikt nie został sam – i to jest coś, z czego jestem szczególnie dumna.

Ogromne znaczenie miała też ścisła współpraca ze sztabem kryzysowym – reagowaliśmy natychmiast na pojawiające się potrzeby. Równie ważna była koordynacja z działem likwidacji szkód – dzięki niej mogliśmy wysłać mobilne biura tam, gdzie były najbardziej potrzebne. Dodatkowo przeprowadziliśmy szkolenia i wdrożyliśmy specjalne procedury przyjmowania zgłoszeń szkód w Agencjach Wyłącznych działających na terenach dotkniętych powodzią. Dzięki temu setki klientów otrzymały realną pomoc i jasne informacje o dalszym przebiegu procesu likwidacyjnego.

Jakie wnioski wyciągnęliśmy z tej sytuacji, które mogą pomóc w zarządzaniu agencjami w przyszłości w podobnym kryzysie?
Po pierwsze – komunikacja i współpraca to absolutna podstawa skutecznego zarządzania kryzysowego. Sprawne informowanie się nawzajem, szybkie reagowanie, dzielenie się zasobami i wsparciem – to wszystko zadziałało dlatego, że w kanale Agentów Wyłącznych mamy zbudowaną prawdziwą społeczność. Ludzie nie zostali sami z problemami – mogli liczyć na realne wsparcie, zarówno organizacyjne, jak i emocjonalne.

Po drugie – elastyczność i gotowość do szybkiego wdrażania nietypowych rozwiązań to coś, co musimy rozwijać na stałe. Kryzys nie trzyma się scenariuszy – wymaga odwagi, decyzji podejmowanych w biegu i zaufania do ludzi, z którymi się pracuje. Wiele procedur i działań, które wcześniej przygotowaliśmy "na wszelki wypadek", sprawdziło się w 100%.

Po trzecie – kluczowa jest rola agenta jako doradcy ubezpieczeniowego, a nie jedynie wystawcy polisy. Jakość zawartego ubezpieczenia zależy przede wszystkim od odpowiednio dobranego zakresu ochrony i realnych sum ubezpieczenia, a nie wyłącznie od ceny. To Agent, działając w roli doradcy, powinien pomagać klientowi świadomie ocenić ryzyka i dostosować polisę do jego rzeczywistych potrzeb, aby w razie szkody ubezpieczenie rzeczywiście spełniło swoją funkcję.

To doświadczenie nas wzmocniło – pokazało, że nawet w obliczu żywiołu potrafimy zorganizować się, działać skutecznie i wspólnie budować odporność. A odporność organizacji to nie tylko procesy – to przede wszystkim ludzie.

Dziękuję Wam za rozmowę i podzielenie się tymi szczególnymi doświadczeniami.

Rozmawiała: Anka Kliś - Koordynator Rozwoju Sieci



Redakcja: Marta Żukowska